Znajdź Nas

Jedną z form procesowania, jest proces umierania. Jest to proces w którym krok po kroku przestajemy odczuwać. Emocje staja się coraz bardziej jałowe, a w przestrzeń wokół pomału, ale niedowołanie wkrada się pustka. Tutaj jasno ukazuje się nasze uzależnienie od emocji i odczuwania. Brak ich kojarzy się ze śmiercią. A zdecydowana większość- żyć chce. Nawet w niskich jakościach jednak chce.

Proces umierania potrafi być uciążliwy i przeciągać się nawet w lata. Celowo użyłam tutaj słowa "przeciągać" ponieważ tyle to trwa, ile zdecydujemy się szarpać w tym opadaniu w dół. Walczenie z tym procesem ,będzie jak próba utrzymania się na powierzchni wody, jednak najlepsze co można w tej sytuacji zrobić, to wstrzymać działanie, opaść na samo dno i dopiero wtedy odbić się w górę. Na dnie jest NICOŚĆ. Chociaż dodałabym jeszcze PUSTKA i na pewno SAMOTNOŚĆ.

Pamiętam swój pierwszy proces umierania, kilka lat temu. Masowałam już prawie rok. W tym czasie moje odczuwanie energii , podczas dawania sesji wyglądało tak, ze czułam dosłownie lekkie wyładowania prądu pod palcami. Szczególnie wokół miednicy. Dostałam ten dar na samym początku od energii. I było to narzędzie dla mnie na odczuwanie szczególnych miejsc w ciele....To odczuwanie nagle mi zanikło w tym czasie, zgodnie z procesem w jakim byłam, ale jeszcze tego nie wiedziałam.

Moje ego oszalało. Emocjonalny tajfun, szastał mną po rożnych poziomach jak pustą jednorazówką w złą pogodę na wietrze.

Czy jestem godna?

Czy jestem warta?

Czy wierze w swoja moc?

Co daje mi poczucie wyjątkowości?

Czy chce uzdrawiać dla uzdrawiania czy jednak płynie to z ego?

Czy muszę wiedzieć ?

Czy idę właściwą droga?

...I tak dalej i tak dalej, wydawało się bez końca. Bez wytchnienia.Intensywne "szarpanie się" sama ze sobą, w procesie , trwało kilka miesięcy i zdrowo sobie sama dokopałam. Przyznaje , bardzo się starałam ;) Moje przeświadczenie, że muszę być silna, wciąż funkcjonować - w tej sytuacji staje się jak własna pięść skierowana w twarz. Proces trwał, a ja poprzez walkę próbowałam utrzymać się na powierzchni, jednak nastąpił ten dzień w końcu kiedy przyznałam się, że nie mam już siły i zwróciłam się po pomoc.Pomoc i zrozumienie przyszło w formie pytania jakie zadał mi mój nauczyciel tantry - John Hawken podczas rozmowy. Zapytał mnie , co w sytuacji jeśli tracę to co mam dzisiaj , aby zwrócić się jeszcze głębiej w siebie i sięgnąć po nowe i lepsze narzędzia? Pamiętam te rozmowę bardzo dobrze. Był lipcowy poranek i trwał festiwal tantry. Słonce niedawno wzeszło i było pięknie. Ja siedziałam zapuchnięta i zapłakana, John pił kawę i z właściwą sobie angielszczyzna, omawiał bardzo szczerze, cienie mojego ego. Kto zna Johna Hawkena ten wie... Wzięłam to wszystko na przysłowiową klatę, bo już byłam "złamana" i wszystko mi było jedno.

To był ten moment osiągania mojego dna. Kiedy przestałam walczyć, uczepiać czegokolwiek i pozwoliłam aby wir mnie wciągnął w dół. Szybka lekcja na akceptację i odpuszczenie.

Po tej rozmowie byłam jak w letargu . "Lewitowałam" przez resztę dnia, nie bardzo wiedząc gdzie jestem, ale bez potrzeby definiowania. Pod wieczór usiadłam na trawie umęczona. Zamknęłam oczy, wzięłam głęboki wdech i fiuuuuu..... poczułam jak ciągnie mnie w ciemność. TO był ten moment skoku w przepaść. Szybki lot w dół. Ciemność stała się jeszcze bardziej ciemna, nastąpiło zimno i wrażenie przeraźliwej pustki. ŚMIERTELNEJ PUSTKI.Wręcz fizycznie poczułam to w sobie. Ta przerażająca pusta przestrzeń. Ja i nic. Ja i śmierć. Nieodwołalnie.

Od tego momentu zaczęłam ponownie wzrastać. Pojawiły się nowe odczuwania energii w ciele, które okazały się jeszcze lepsze, które również są już historia bo znów mam inne. Za każdym razem tracę coś i przechodzę proces odpuszczania. Po każdym pojawia się coś nowego. I tak to w sumie jest z każdym procesem. Aby przyszło coś nowego trzeba odpuścić stare. Łatwo brzmi i kiedy to mowie, zazwyczaj każdy ze zrozumieniem kiwa głową. Jednak będąc już w tym procesie można nieźle się zapętlić. Każdy to pewnie przyzna.

Procesy o tej samej tematyce będą się działy na każdym poziomie. Praca z odpuszczaniem, odrzuceniem, zazdrością, ocenianiem (i te wszystkie zamiecione "pod ogon") będzie zawsze aktualna. Z czasem tylko twarze tych cieni będą bardziej subtelne i bardziej ukryte. Środek skupienia przejdzie w punkt - jak je znaleźć a mniejszy na to jak je przepracować. Ponieważ im wyżej idziemy w gore tym lepsze zyskujemy narzędzia, a to jest tożsame z krótszym procesem. Zawsze jednak to od nas zależy decyzja ile będzie trwała ta walka z samym sobą.

Po co w zasadzie ja to piszę?

Piszę w związku z aktualnym brakiem weny. Chodzę z myślą, że zbliża się warsztat i warto by było coś napisać coś ciekawego o traumie czy emocjach, jednak w tym momencie, wycofuję się z kontaktu i wychodzenia "do ludzi" i wgłębiam/zagłębiam w siebie. Szukam, rozglądam co tam ciekawego siedzi, że mnie tak blokuje i odnajduję własnie tę pustkę, nieczucie. Samotność. Rożnica teraz jest taka. że poddaje się temu swobodnie bardziej i odnajduję nawet jako przyjemność. Jest tu spokojnie, mroczno i przytulnie, jak zimowy wieczór pod kocem przy rozpalonym kominku. Poddaję się bardziej świadomie, naturalnemu procesowi w związku z pora roku, z numerologicznym rokiem 9tym w jaki weszłam i zbliżającym się warsztatem.

To już normalne ze temat warsztatu muszę przepracować zaraz przed lub po zakończeniu. Aby nie okazało się, że opowiadam i nauczam rzeczy, które nie dotyczą mnie. Straciłabym na autentyczności i sprawczości, choćby we własnych oczach, ponieważ jestem żywo przekonana, że uleczyć mogę tylko to co sama uzdrowiłam w sobie wcześniej... Z pustego sam Salomon nie naleje. Energia jest szczodra w obdarowywaniu nas swoimi dobrami, jednak od czasu do czasu przychodzą masowe testy przypominające. Dla sprawdzenia lub refleksji. Dla konfrontacji tych wszystkich rzeczy, które wychodzą z ust podczas sesji czy warsztatów. Bywa łatwiej, bywa trudniej, ale nagroda i nauki zawsze bezcenne.

Dziękuję @Sabina Przybylska za inspiracje. Zapraszam Wszystkich współ-czujących do wspólnej podroży na warsztat pracy ze smutkiem już w listopadzie.

 

Jedną z form procesowania, jest proces umierania.

29 października 2019

ONTAKT